Dzień dobry Państwu,
mam zaszczyt i ogromną przyjemność zaprosić Państwa na jeden z najgłośniejszych filmów MILOSA FORMANA. Wśród deszczu nagród, które spłynął na ten obraz, znalazło się aż 8 Oscarów: za najlepszy film, reżyserię, scenariusz adaptowany, charakteryzację, scenografię, kostiumy, dźwięk oraz grę aktorską dla F. Murray'a Abrahama.
Scenariusz do „Amadeusza” powstał na podstawie popularnej sztuki angielskiego dramatopisarza - Petera Shaffera, który ukazał Mozarta (Tom Hulce), oczami Antonio Salieriego (w tej roli wspomniany F. Murray Abraham) - pochodzącego z Włoch, nadwornego muzyka cesarza Austrii. Salieri jest tu osobą, która jednocześnie podziwia i nienawidzi przybyłego do Wiednia Amadeusza, uznając go za zagrożenie dla jego pozycji na dworze Józefa II. Inspiracją była zapewne także sztuka Aleksandra Puszkina z 1832 pt. „Mozart i Salieri”, gdzie pojawia się fikcyjny motyw otrucia Mozarta przez Salieriego.
Akcja „Amadeusza” rozpoczyna się pewnego zimowego wieczoru w Wiedniu. Jesteśmy świadkami próby samobójczej, będącego w podeszłym wieku, Antonia Salieriego (F. Murray Abraham). Uratowany przez służących, zostaje przetransportowany do szpitala psychiatrycznego. Tam odwiedza go ksiądz, najprawdopodobniej by udzielić mu ostatniego namaszczenia. Salieri odrzuca propozycję duchownego, jednak sprowokowany jego wypowiedzią, że „w oczach Boga wszyscy są równi”, zaczyna wciągać się w rozmowę, która przerodzi się w całonocną spowiedź.
Pomysłem na wagę złota lub 8 Oscarów jest opowiedzenie o muzycznym geniuszu z perspektywy zazdrosnego, znacznie mniej utalentowanego i - co gorsza - zdającego sobie z tego sprawę, rywala. Antonio Salieri już jako dziecko kocha muzykę i na przekór ojcu pragnie zostać słynnym kompozytorem. Wreszcie zdobywa sławę i uznanie oraz stabilną i cieszącą się uznaniem posadę na dworze cesarza.
„Wszystkim się podobałem. Podobałem się sam sobie. Byłem najbardziej cenionym muzykiem w Wiedniu - i najszczęśliwszym. Aż zjawił się on. Mozart”- wyznaje z goryczą spowiednikowi.
Początkowo, gdy Amadeusz przybywa do Wiednia, nadworny kompozytor bardzo pragnie go poznać. Jest nim zafascynowany od dziecka. Zastanawia się: jak wygląda słynny kompozytor? Czy geniusz odbija się w twarzy, postawie człowieka? Tak rozmyślając trafia przypadkiem na miłosne i rubaszne igraszki Mozarta z pewną damą. Ten „…chichoczący, sprośny typ pełzający po podłodze” jest tym słynnym kompozytorem!? - stwierdza z niedowierzaniem.
Głęboko bogobojny, ufający, że wszelkie ludzkie talenty są łaską daną przez Boga, nie może zrozumieć dlaczego umiłowany przez niego Stwórca obdarzył tak wielkim talentem kogoś tak infantylnego, grubiańskiego i i nieokrzesanego… I tu przerwę tę opowieść, bo całej reszty dowiedzą się Państwo z filmu.
Większość filmu nakręcono w Czechach, przede wszystkim Pradze, której architektura w połowie lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku bardziej przypominała Wiedeń czasów Mozarta niż ówczesna stolica Austrii. Podobno na potrzeby produkcji zbudowano tylko cztery plany filmowe (pokój szpitalny Salierego, mieszkanie Mozarta, schody oraz teatr wodewilowy). Wszystkie pozostałe znaleziono w okolicy.
Całość została zrealizowany z rozmachem oraz fantastyczną oprawą muzyczną w wykonaniu światowej sławy orkiestry kameralnej Academy of St. Martin in the Fields pod batutą Neville’a Marrinera. Ścieżka dźwiękowa filmu zajęła 56. miejsce na liście przebojów Billboardu, czyniąc z niej jeden z odnoszących największe sukcesy album muzyki klasycznej wszechczasów.
Na marginesie warto dodać, że „skutkiem ubocznym” popularności filmu był „renesans” twórczości Antonio Salieriego, którego muzyka ponownie wkroczyła na muzyczne salony i fale rozgłośni radiowych.
O ogromnej dbałości o szczegóły, przy realizacji „Amadeusza”, świadczą takie informacje, jak ta dotycząca analizy wszystkich tonacji muzycznych wystukanych na fortepianie w ciągu filmu. Podjęło się jej kilku profesorów muzyki i stwierdziło, że to co widzimy na ekranie zgadza się z tym co słyszymy w głośnikach.
Ponadto F. Murray Abraham, zdobywca Oscara za rolę Saleriego, specjalnie na potrzeby roli nauczył się dyrygować i czytać nuty. Tutaj proszę zwrócić szczególną uwagę na scenę, w której Salieri pisze mszę żałobną dyktowaną mu przez Mozarta. Tom Hulce, grający Amadeusza, umyślnie opuszczał niektóre kwestie, żeby zdezorientować F. Murraya Abrahama, grającego Salieriego, chcąc osiągnąć wrażenie, że włoski kompozytor nie był w stanie w pełni zrozumieć dyktowanej mu muzyki.
Na pewno zwrócą Państwo uwagę na dziwny śmiech Mozarta. Pomysł ten został zaczerpnięty z odniesień, jakie pojawiły się w listach napisanych przez dwie kobiety, które go spotkały. Opisały go jako zaraźliwie lekkomyślny i brzmiący jak metal skrobiący o szkło. Choć efekt jest piorunujący, to trzeba przyznać, że brak wiarygodnych źródeł historycznych potwierdzających te rewelacje.
Śmiech Mozarta w filmie to raczej dramatyczny środek wyrazu, odnoszący się do słów Salierego w filmie: „Drwij ze mnie. Śmiej się! To nie był śmiech Mozarta, ojcze, to był Bóg. Bóg śmiał się ze mnie przez ten obsceniczny chichot.”
Co ciekawe w „Amadeuszu” odbijają się nie tylko wątki z życia dwóch XVIII-wiecznych kompozytorów, ale również biografii Formana, o którym chciałbym jeszcze Państwu napisać kilka słów...
MILOS FORMAN...
...a właściwie Janie Tomaszu Formanie, który urodził się 18 lutego 1932 roku w niewielkim mieście w środkowych Czechach. Miał być trzecim synem Rudolfa - profesora w akademii kształcącej przyszłych nauczycieli - i Anny, która zajmowała się prowadzeniem pensjonatu.
Niestety, rodzice Formana zostali zamordowani podczas II wojny światowej; matka w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, a ojciec - w obozie koncentracyjnym Mittelbau-Dora. Rodzice znaleźli się tam za sprawą sudeckiego Niemca, zatrudnionego przy budowie ich pensjonatu, który w czasie wojny pełnił funkcję szefa miejscowego gestapo. Już jako dorosły człowiek dowiedział się, że był owocem zbliżenia pomiędzy matką a żydowskim architektem, który kierował budową ich pensjonatu.
Po śmierci rodziców opiekę nad młodym Janem Tomaszem objęło wujostwo. W 1945 rozpoczął naukę w szkole, która znajdowała się w zamku w Podebradach. Później trafił do szkoły z internatem, gdzie uczył się między innymi z Vaclavem Havlem, braćmi Ctiradem i Josefem Mašínami (czechosłowaccy żołnierze wyklęci) oraz Ivanem Passerem - przyszłym scenarzystą i reżyserem, z którym za kilka lat miał podjąć współpracę przy kilku filmach.
Nie udało mu się dostać na reżyserię do akademii teatralnej, więc przystąpił do egzaminów na scenopisarstwo w praskiej szkole filmowej, słynnej FAMU. Tym razem z sukcesem. Jako reżyser i scenarzysta stał się jednym z najważniejszych twórców nowego kina czeskiego, tzw. Czechosłowackiej (Czeskiej) Nowej Fali. W swoich pierwszych filmach sięgał po proste historie z czeskiej prowincji, które tworzył w konwencji paradokumentalnej. Często powierzał rolę naturszczykom.
Trzy filmy - „Czarny Piotruś” (1963), „Miłości blondynki” (1965) czy „Pali się moja panno” (1967) - przyniosły mu międzynarodową sławę i nominacje do Oscara. Ale nie w Czechosłowacji, gdzie ten ostatni został zakazany, a reżysera oskarżono o sabotaż państwa. Przed więzieniem uratowali go przyjaciele z zachodu. Wyjechał do USA. Po 1968 roku i inwazji wojsk Układu Warszawskiego, nie miał już czego szukać nad Wełtawą.
Jego pierwszy amerykański film „Odlot” (1971), w którym wykorzystał motyw z własnego filmu „Konkurs” (1963) – nie przypadł Amerykanom do gustu. Dopiero „Lot nad kukułczym gniazdem” (1975) – dał mu upragniony sukces (5 Oscarów w 1976 roku) w nowej ojczyźnie i – przede wszystkim - pieniądze. Forman lubił książkę Kena Keseya, która była podstawą scenariusza. „…Opowiadała o nas. Partia komunistyczna była naszą siostrą Ratched, wielką oddziałową, która ustalała reguły gry i decydowała o wszystkim, co nas dotyczyło – co możesz, co robisz, co jesz” - mówił.
Kolejne jego dwa filmy - „Hair” (1979) i „Ragtime” (1981) – nie powtórzyły sukcesu z 1976 roku, choć przynajmniej jeden z nich ma dziś status kultowego. Sukces na miarę „Lotu...” odniósł dopiero „Amadeusz” (1984), który w 1985 roku otrzymał aż osiem Oscarów. Forman zrealizował go w Czechach, do których powrócił po wielu latach. Autorem zdjęć był jego przyjaciel Miroslav Ondricek.
W kolejnych latach stworzył jeszcze: „Valmonta” (1989); „Skandalistę Larry’ego Flynta (1996); Człowieka z księżyca (1990), Duchy Goi (2006). Dziś uważa się, że Forman to jeden z niewielu reżyserów europejskich, obok Romana Polańskiego, którym udało się zrobić wielką karierę w USA. Choć trzeba przyznać, że nie wszystkie jego amerykańskie projekty filmowe zakończyły się powodzeniem. Twierdził, że w USA rozpoczął kręcenie piętnastu filmów, a ukończył tylko dziewięć. Nie znosił amerykańskich producentów, których ingerencje w scenariusz czy proces twórczy uważał za formę cenzury.
Zmarł po krótkiej chorobie 13 kwietnia 2018 roku w Danbury (USA).
Tematy do dyskusji:
1. Po pierwsze, czekam na Państwa wrażenia i opinie, recenzje.
2. Milos Forman w swych pierwszych filmach, ale także w „Hair” i „Locie nad kukułczym gniazdem” opisywał życie prostych ludzi, raczej nie sięgał po tematykę historyczną. Co – Państwa zdaniem - zafascynowało go w scenariuszu/sztuce Petera Shaffera? Dlaczego przeniósł ją na ekran?
3. Dlaczego Forman i Shaffer zdecydowali się opowiedzieć o Mozarcie ustami Salierego?
4. Czy podoba się Państwu takie przedstawienie Mozarta? A może Państwa razi? Proszę o uzasadnienie.
5. Czy dziś, w polskim kinie, byłoby możliwe przedstawienie wielkich Polaków (Chopin, Słowacki, Konopnicka, Broniewski) w taki sposób jak uczynił to Forman tworząc film o Mozartcie?
Jeśli tak/nie – proszę o uzasadnienie.
6. Jak Państwo ocenią postawę Salierego? Czym się kieruje? Jaki jest jego cel?
7. Jaką funkcję pełni w filmie muzyka? Czy jest tylko i wyłącznie tłem?
Jak rozumiecie Państwo ostatnią scenę?
W dniach od 16.12.2019 do 29.12.2019 zapraszam do dyskusji na forum
www.ikfon.defacto.org.pl oraz drogą mailową
klubkonesera@defacto.org.pl Radosław Łabarzewski