Miłe Klubowiczki i Klubowicze Mili!
Serdecznie dziękuję za wszystkie przesłanie opinie na temat „Skazanych na Shawshank” Franka Darabonta! Myślę, że to kwestia tego całego okołoświątecznego szaleństwa i zajętości powszechnej, bo otrzymałem ich stosunkowo niewiele. Nie narzekam, nie upominam, nic z tych rzeczy, termin jest wszakże najlepszym wyjaśnieniem i, jeśli ktoś potrzebuje, usprawiedliwieniem. Bo przecież nie mogło być tak, że brak wstępu spowodował mniejszą reakcję. Słowem wyjaśnienia: w ostatnim momencie, w nagłym zastępstwie przyjąłem rolę moderatora dyskusji po tym filmie, na przygotowanie i spisanie wstępu po prostu nie było szans.
Ale czy to w czymś przeszkodziło? Skądże! Przyjrzałem się im także pod tym kątem. Z wielu wprost wynika, że Klubowiczki i Klubowicze nie poprzestają na obejrzeniu, ale starają się czegoś więcej dowiedzieć o filmie, jego twórcach, powstawaniu, odbiorze, nagrodach itp. Dowiedziawszy się, że scenariusz powstał w oparciu o opowiadanie znanego już nam skądinąd Stephena Kinga, niektórzy z widzów sięgnęli także po literacki oryginał.
Ta dyskusja nie mogła się obyć bez rozważań o wolności, umiejętności jej doceniania, korzystania z niej. Niektórzy z komentujących zdobyli się wręcz na osobiste, mocne deklaracje dotyczące wolności. A płyną z filmu nauki, że wolność trzeba mieć w sobie, trzeba ją rozumieć, trzeba umieć z niej korzystać, wreszcie i nade wszystko– że nie jest dana raz na zawsze. No i że od wolności można się odzwyczaić, z wolna przywykając do niewoli, ale osobisty koszt tej zamiany jest olbrzymi, a powrót może okazać się niemożliwy. Warto o tym pamiętać. Zaskoczyło mnie nieco, że nikt z piszących nie odniósł się od naszego tu i teraz, do politycznej sytuacji w Polsce, gdzie wolnością wszyscy wycierają sobie gęby, ale wolności tej w mojej opinii jakby ostatnio mniej, a i perspektywy raczej niewesołe. Ale może to i lepiej, że sztuka filmowa wzięła górę nad skrzeczącą rzeczywistością.
Zwracają też piszący uwagę na dwa inne uniwersalne, ponadczasowe i nie do przecenienia wątki opowieści, czyli role przyjaźni i nadziei. Jedna osoba dostrzegła w tym filmie pean na cześć książek. Niejedna wymieniła inne kulturowe obrazy więzień i ucieczek z nich, z powieścią „Hrabią Monte Christo” Aleksandra Dumasa ojca na czele, tak cudownie wplecioną w filmową opowieść.
Swoją drogą, reżyser filmu, Frank Darabont, jeszcze raz sięgnął po tekst Stephena Kinga opowiadający o życiu za kratami i w 1999 roku zrealizował film „Zielona mila” z Tomem Hanksem w roli głównej, który stał się najbardziej kasową ekranizacją twórczości pisarza, którego chyba powoli możemy na pokładzie IKFON „Pociąg” zacząć uważać na naszego ulubionego.
Przyznam się na koniec, że od kiedy obejrzałem ten film po raz pierwszy, a minęło od tego czasu, chcąc nie chcąc, z górą dwie dekady, finałowe Zihuantanejo stale jest obecne w mojej świadomości. I mój telefon mi świadkiem, że obok miejsc, w których żyję lub bywam często, czyli Krakowa, Lublina, Warszawy, Lwowa czy Pragi, ten meksykański kurort jest stale obecny na liście miast, które mam „zapamiętane” w serwisie pogodowym. Teraz, czyli 26 grudnia 2016 roku o godzinie 20:07, w Zihuantanejo jest częściowo słonecznie, a temperatura wynosi 31 st. C. Ciekawe, co porabiają Andy i Red?
Dziękuję za „wspólny” seans i jak zwykle ciekawą dyskusję! Kłaniam się, Maciej Gil PS Tradycyjnie na koniec subiektywny wybór najciekawszych, najtrafniejszych czy najzabawniejszych cytatów z nadesłanych tekstów wraz z nazwiskami autorów: (…) więzienie to swoisty mikrokosmos przypominający dżunglę, w której codziennie toczy się okrutna walka o przetrwanie. Widzimy bezsilność jednostki w zderzeniu z bezwzględną i brutalną machiną, napędzaną często nie interesem społecznym, lecz brudnymi korzyściami prywatnymi. Zakończenie w stylu hollywoodzkim, czyli z happy endem, nie może przesłonić obrazu, który budzi przerażenie i bezsilną wściekłość. (pan Zbigniew Niesiołowski) No i potwierdza się moje przypuszczenie, że najlepiej resocjalizuje książka. To niezwykle wartościowy wypełniacz czasu, którego w więzieniu jest aż nadto. Gdy człowiek czyta książki, to się go głupoty nie imają. Książka uczy cierpliwości, organizacji, wytrwałości w dążeniu do celu, pobudza wyobraźnię i sprawia, że na czytającego wszyscy patrzą nieco łaskawszym okiem. Andy Dufresne miło i pożytecznie spędzał w bibliotece czas, ale też uczynił to miejsce czymś w rodzaju zasłony dymnej. Prawda, że sprytne? Jego spokój i opanowanie naprawdę zrobiły na mnie wrażenie. Ogromna dziura w ścianie też. Ma facet rację, twierdząc, że „nadzieja to coś, czego nie mogą ci zabrać”. Od siebie dodam, że nadzieja to coś, czego nie powinniśmy pozwolić sobie odebrać. (pani Edyta Miszczuk) Wolność to dla mnie wartość priorytetowa. Wolność słowa, myśli, czynu, a przede wszystkim – wyboru. Wolność wpisana jest w życie każdego człowieka. To, co nas ogranicza, jest albo w naszej głowie, albo pochodzi od drugiego człowieka, który chce nad nami mieć władzę. (pani Danuta Szewczyk)
|